Mam nadzieje ze sie spodoba :*
___________________________________________________________________________
- Dlaczego ciągle mnie rysujesz? - spytał Niall zaglądając przez moje ramię. Szybko zamknęłam notatnik i oblałam się rumieńcem.
- Dobrze się ciebie rysuje – próbowałam wyjaśnić.
- A mnie się źle rysuje?! - zawołał z urazą Zayn.
- A mnie?! Jestem gorszy? - krzyknął Harry.
- Jejku ludzie, ogarnijcie się – zawołał Lou. - Najważniejszym w tym momencie pytaniem jest: gdzie zginął telewizor? O ile dobrze pamiętam, jeszcze wczoraj tam stał – wskazał na niską czarną szafkę. - - A dzisiaj „PFF” i go nie ma!
- Nawet nie będę mówił przez kogo go nie ma – powiedział Liam i spojrzał wymownie na Harry'ego.
- No co, każdemu może się zdarzyć – próbował się usprawiedliwić.
- Tak, przecież to całkiem normalne, że rzuca się szklaną butelką w telewizor – odparł Zayn i skrzyżował ręce.
- A idź ty wstrętny chłopcze – odezwał się Harry i zepchnął mulata z sofy.
I znowu zaczęła się przepychanka i obrzucanie siebie nawzajem obelgami. Normalne. Zaczęłam przyjaźnić się z chłopakami ponad rok temu i już zdążyłam przyzwyczaić się do ich humorków. Jeden powie byle co, drugi odpowie na to byle czym i już mamy idealny pretekst do bójki.
Styles rzucił w Zayna poduszką, przez co mulat spadł na moje ramię i stworzył krechę przecinającą nos i lewy policzek Nialla. Aż coś się we mnie zagotowało.
- Malik, przegiąłeś – wysyczałam.
- No i jak ja teraz wyglądam?! - wrzasnął Niall i wyrwał mi notes z rąk, a następnie podstawił go pod nos Zayna. - NO JAK?!
- Masz po prostu nową bliznę. Prawie niezauważalna – zachichotał Louis.
- Faktycznie. Jak zamkniesz jedno oko, a potem drugie, to wcale jej nie widać – powiedział Horan.
- Nie jest źle. Przynajmniej to nie prawdziwy ty – pocieszył chłopaka Liam.
- Tak. Masz szczęście Zayn. Inaczej byś już nie żył. Nie żebym ci groził.
- Okej, mam już dość, idę zapalić – odparł i wyszedł z pokoju.
Wiedziałam, że ta chwila kiedyś nadejdzie. Nie było takiego wieczora, kiedy Zayn nie przerwałby naszej rozmowy tym, że musi wyjść na papierosa. Współczuję mu. Przez ten cały nałóg musi wychodzić ciemnymi, mroźnymi wieczorami na podwórko i marznąć. Ale cóż, sam chciał.
Harry położył głowę na moim ramieniu i obserwował jak udoskonalałam kolejny portret Horana. Lewą rękę zanurzyłam w jego loczkach, prawą nadal poprawiałam rysunek. Na każdym rysunku usta Irlandczynka były nienaturalne, jakby doklejone. Ani razu nie udało mi się ująć ich idealnie takimi jakimi są.
- Jak ci się podoba? - spytałam Hazzę.
- Jest śliczny – zaśmiał się. - Tak Horan, traktuj to jako komplement.
- No dzięki – uśmiechnął się do niego Niall. - Faktycznie jestem niezły – pokiwał z uznaniem głową patrząc na moje „dzieło”.
- A jaki skromny – dodał Louis z teatralnym westchnięciem.
- Moje największe atuty – zaśmiał się blondyn.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, które przerywały pociągnięcia ołówka po kartce. Louis stukał palcami w udo, Harry nadal trzymał głowę na moim ramieniu, a Niall patrzył z niedowierzaniem na to co powstawało na kartce.
- (T.I.), mówiłem już, że cię ko... kocham twoje rysunki? - wydukał blondyn i mocno się zaczerwienił.
- Nie mówiłeś – zaśmiałam się.
- To musisz wiedzieć, że on cię kooochaaaaa! - wydarł się Louis.
- Kooochaaaaa! - zawtórował mu Harry.
- Kocha? - spytałam.
- Kocha – odparł Niall i ciepło mnie pocałował.
- Aha – odparłam.
- No - powiedział Harry.
- Dobrze się ciebie rysuje – próbowałam wyjaśnić.
- A mnie się źle rysuje?! - zawołał z urazą Zayn.
- A mnie?! Jestem gorszy? - krzyknął Harry.
- Jejku ludzie, ogarnijcie się – zawołał Lou. - Najważniejszym w tym momencie pytaniem jest: gdzie zginął telewizor? O ile dobrze pamiętam, jeszcze wczoraj tam stał – wskazał na niską czarną szafkę. - - A dzisiaj „PFF” i go nie ma!
- Nawet nie będę mówił przez kogo go nie ma – powiedział Liam i spojrzał wymownie na Harry'ego.
- No co, każdemu może się zdarzyć – próbował się usprawiedliwić.
- Tak, przecież to całkiem normalne, że rzuca się szklaną butelką w telewizor – odparł Zayn i skrzyżował ręce.
- A idź ty wstrętny chłopcze – odezwał się Harry i zepchnął mulata z sofy.
I znowu zaczęła się przepychanka i obrzucanie siebie nawzajem obelgami. Normalne. Zaczęłam przyjaźnić się z chłopakami ponad rok temu i już zdążyłam przyzwyczaić się do ich humorków. Jeden powie byle co, drugi odpowie na to byle czym i już mamy idealny pretekst do bójki.
Styles rzucił w Zayna poduszką, przez co mulat spadł na moje ramię i stworzył krechę przecinającą nos i lewy policzek Nialla. Aż coś się we mnie zagotowało.
- Malik, przegiąłeś – wysyczałam.
- No i jak ja teraz wyglądam?! - wrzasnął Niall i wyrwał mi notes z rąk, a następnie podstawił go pod nos Zayna. - NO JAK?!
- Masz po prostu nową bliznę. Prawie niezauważalna – zachichotał Louis.
- Faktycznie. Jak zamkniesz jedno oko, a potem drugie, to wcale jej nie widać – powiedział Horan.
- Nie jest źle. Przynajmniej to nie prawdziwy ty – pocieszył chłopaka Liam.
- Tak. Masz szczęście Zayn. Inaczej byś już nie żył. Nie żebym ci groził.
- Okej, mam już dość, idę zapalić – odparł i wyszedł z pokoju.
Wiedziałam, że ta chwila kiedyś nadejdzie. Nie było takiego wieczora, kiedy Zayn nie przerwałby naszej rozmowy tym, że musi wyjść na papierosa. Współczuję mu. Przez ten cały nałóg musi wychodzić ciemnymi, mroźnymi wieczorami na podwórko i marznąć. Ale cóż, sam chciał.
Harry położył głowę na moim ramieniu i obserwował jak udoskonalałam kolejny portret Horana. Lewą rękę zanurzyłam w jego loczkach, prawą nadal poprawiałam rysunek. Na każdym rysunku usta Irlandczynka były nienaturalne, jakby doklejone. Ani razu nie udało mi się ująć ich idealnie takimi jakimi są.
- Jak ci się podoba? - spytałam Hazzę.
- Jest śliczny – zaśmiał się. - Tak Horan, traktuj to jako komplement.
- No dzięki – uśmiechnął się do niego Niall. - Faktycznie jestem niezły – pokiwał z uznaniem głową patrząc na moje „dzieło”.
- A jaki skromny – dodał Louis z teatralnym westchnięciem.
- Moje największe atuty – zaśmiał się blondyn.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, które przerywały pociągnięcia ołówka po kartce. Louis stukał palcami w udo, Harry nadal trzymał głowę na moim ramieniu, a Niall patrzył z niedowierzaniem na to co powstawało na kartce.
- (T.I.), mówiłem już, że cię ko... kocham twoje rysunki? - wydukał blondyn i mocno się zaczerwienił.
- Nie mówiłeś – zaśmiałam się.
- To musisz wiedzieć, że on cię kooochaaaaa! - wydarł się Louis.
- Kooochaaaaa! - zawtórował mu Harry.
- Kocha? - spytałam.
- Kocha – odparł Niall i ciepło mnie pocałował.
- Aha – odparłam.
- No - powiedział Harry.
- Ta... - dodał Lou.
- A ty? - spytał nagle Niall.
- Co ja?
- Czy ty mnie też...
- Czy ty go teeeż? - wyszczerzył się Lou.
- No właśnie, ty go też? - powtórzył Harry.
- Tak, ja go też – powiedziałam.
- Kiedy ślub? - wtrącił się Liam.
- Jutro – odparł Harry.
- Pojutrze – poprawił go Louis.
- Za rok – odparliśmy z Niallem i zaczęliśmy się śmiać.
Słodko *.* Pomimo tego, że jest krótki i tak mi się podoba :D
OdpowiedzUsuń