czwartek, 14 marca 2013

Zayn.



I can't be no superman,
But for you I'll be superhuman
I wanna save you tonight”

- Wstawaj misiu! - usłyszałaś głos Zayna przy moim uchu.
- Już wstaję – jęknęłaś i zakryłaś twarz poduszką, żeby światło nie raziło cię w oczy.

   Chłopak uszczypnął cię w udo i ściągnął kołdrę z łóżka. Pisnęłaś i kopnęłaś go, za co on odwdzięczył ci się łaskotkami. Nie możesz uwierzyć, że jest tak blisko ciebie. Jakiś czas temu mogłaś sobie tylko o nim pomarzyć, a dzisiaj? Zasypiasz i budzisz się przy nim każdego dnia.
   Powoli się ogarnęłaś: ubrałaś się, uczesałaś, zjadłaś śniadanie i wyprowadziłaś waszego psa: Apolla. Zayn pojechał do studia, bo miał jakieś ważne spotkanie z chłopakami, ale obiecał, że wróci jeszcze przed dwudziestą. Nie wiedziałaś co zrobić z taką ilością wolnego czasu. Wysprzątałaś cały dom, poszłaś na zakupy, odwiedziłaś waszą sąsiadkę, a potem zaprosiłaś swoją przyjaciółkę Liz na pogaduchy.
   Zanim się spostrzegłaś, na zegarze wybiła dwudziesta. Liz poszła już jakąś godzinę temu, a ty siedziałaś przy stole w kuchni, pogrążona w lekturze książki kucharskiej. Szukałaś jakiegoś przepisu na kolację dla ciebie i Zayna. Po chwili zadzwonił telefon. Odebrałaś.

- [T.I.], kochanie, wyjdź przed dom, ok? - usłyszałaś w słuchawce głos swojego chłopaka.
No dobrze – odpowiedziałaś, chociaż nie miałaś pojęcia o co może mu chodzić.

   Włożyłaś ciepłe buty i płaszczyk i otworzyłaś drzwi. Klęczał przed tobą Zayn z bukietem czerwonych róż w dłoni.

- [T.I.], tak sobie myślałem, co by było gdybym spytał cię o rękę. Gdybym spytał się o to, czy dasz mi swoją rękę, pewnie powiedziałabyś że nie, bo musiałabyś ją odkroić, a nie lubisz krwawych incydentów. Gdybym się spytał, czy wyjdziesz za mnie, to wyszłabyś, ale nie w tym sensie. Stanęłabyś po prostu za mną, bo wiem, że kochasz wszystko obracać w żart. Dlatego spytam się po prostu: czy zostaniesz moją żoną i wpuścisz mnie do domu, bo marznę a na dworze jest -10? - powiedział i spojrzał ci głęboko w oczy.

   Przez chwilę stałaś jak wmurowana w podłogę i patrzyłaś w piękne czekoladowe oczy chłopaka. Dokładnie analizowałaś każde jego słowo, ale nadal nie mogło do ciebie dojść to co mówił. Chciał zostać twoim mężem. Spełniły się twoje marzenia.

- Tak Zayn, chcę zostać twoją żoną – odparłaś ze łzami w oczach. - Jeśli chcesz mogę nawet oddać ci tą cholerną rękę i wyjść za ciebie. I TAK, TAK! Chcę zostać panią Malik! - wykrzyczałaś i rzuciłaś się mu na szyję.
- UPS – powiedział. - Zapomniałem pierścionka.
- To nic – uśmiechnęłaś się.
- Żartowałem – mrugnął i wyciągnął z kieszeni małe czerwone pudełeczko.

   Pierścionek pasował idealnie. Wpuściłaś zmarzniętego Malika do domu i uraczyłaś gorącym całusem. A potem mijały dni. Dzień za dniem.

DZIEŃ WASZEGO ŚLUBU.

- I ślubuję ci miłość – mówił ksiądz.
- I ślubuję ci miłość – powtarzał Zayn.
- Wierność...
- Wierność...
- I uczciwość małżeńską.
- I uczciwość małżeńską.
- Oraz...
- Oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci – powiedział chłopak wyprzedzając kapłana i mocno cię pocałował.


___________________________________________________________
Za bradzo Was kocham i mam w sobie za duzo weny zeby was teraz olac.:(

1 komentarz:

  1. OOOOOOOOOOOOO jakie to słodkie *.* Super rozdział !!!! I wiem, że mnie kochasz <3 życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń